Nie byłam uzależniona od alkoholu ani narkotyków, lecz od religii. Świadectwo przemiany umysłu Małgorzaty
Nazywam
się Małgorzata i byłam uzależniona, nie od alkoholu, nie od
narkotyków, ale...od religii. Byliśmy z mężem gorliwymi
katolikami, a różniliśmy się od większości przeciętnych
mieszkańców Polski tym, że czytaliśmy Biblię i dużo
dyskutowaliśmy. Spotykaliśmy się w domu z osobami kochającymi
Słowo Boże i wieczorki dyskusyjne czasami przeciągały się do
późnej nocy. Regularnie chodziliśmy do kościoła na msze
niedzielne i nie tylko. Pamiętam taki czas, kiedy mąż przed pracą
codziennie uczestniczył we mszy. Ja natomiast bardzo związana byłam
z parafią. Śpiewałam w dużym chórze. Wiele podróżowaliśmy,
nawet za granicę. Pod koniec mojej przynależności do tego chóru
zostałam nawet jego prezesem. Dużo modliłam się, rano i
wieczorem, ale zawsze przeżywałam stres, bo po odklepaniu modlitw
za każdym razem zastanawiałam się, czy o którejś nie
zapomniałam. Bywało tak, że sen mnie już dopadał, gdy nagle
przychodziła myśl, że jedną z modlitw pominęłam. Czułam się
wtedy sfrustrowana. Wstawałam więc, aby „zaliczyć” regułkę,
bo przecież inaczej Bóg mógłby być niezadowolony. To był
koszmar! Żadnej radości, żadnej miłości i żadnego pokoju!
Mój
znajomy, taki „przyszywany” brat, a mąż mojej koleżanki,
zwiastował nam Ewangelię. Trochę Go wyśmialiśmy. Ale gdzieś
fragmenty naszej rozmowy zagnieździły się w moim i męża sercu,
ale uświadomiliśmy sobie to trochę później.
W wakacje do naszego miasta przyjechała ekipa ze Stanów
Zjednoczonych, aby pod patronatem społeczności baptystów
zorganizować dzieciom takie półkolonie, a dorosłym krótki kurs
języka angielskiego. Gorąco zachęcałam męża i syna, aby poszli
tam podszkolić język angielski. Dziś wiem, że to Bóg tak
sprawił, że oni poszli na spotkanie i że prawdziwe są Jego słowa:
„A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie
będziecie szukać całym swoim sercem” (Jer.29:13).
Mój mąż po roku chyba oświadczył, że zrywa z KK, że poznał
żywego Boga. Byłam przerażona. On się nawrócił, a dla mnie
rozpoczął się horror. Trójka dzieci a rodzice poróżnieni
światopoglądowo. Nawet myślałam o rozwodzie, bo brak porozumienia
w kwestii tak ważnej, nie wróży pokoju w rodzinie.
W całej tej zawikłanej sytuacji pamiętałam o Bogu. Nie prosiłam
o powrót męża do KK, ale o poznanie prawdy. Kiedyś, gdy modliłam
się już z pół nocy, zostałam ochrzczona Duchem Świętym. Nawet
nie wiedziałam dokładnie, jak to wygląda, więc było to dla mnie
zaskoczeniem. Nagle zaczęłam wypowiadać dziwne słowa. Czułam się
wspaniale, jakby Bóg dotknął się mnie.
Zasnęłam nad ranem. I tak, jak w Biblii jest napisane, Duch Święty
zaczął wprowadzać mnie we wszelką prawdę. Powoli to się działo,
bo ja byłam krnąbrna. Czułam jednak, że dzieje się coś ze mną,
ale wtedy nie wiedziałam, co to takiego.
Kiedyś poszłam z mężem do zboru, bo było przedstawienie „Bramy raju i płomienie piekła”. Organizatorzy z Oleśnicy przyjechali i w ciągu trzech dni przygotowali zborowników do występu. Podobało mi się i powiedziałam, że fajnie byłoby wystąpić w takim przedstawieniu. Minęło parę lat i przyjechał pewien ewangelista. Na spotkanie poszłam z mężem i córką. Opowiadał on o kobiecie, która dotknęła się szat Jezusa. Prosiłam, żeby Jezus pozwolił mi dotknąć Jego szat. Fizycznie odczułam muśniecie kraju jego szaty o moje palce. Zostałam uzdrowiona z bólów krzyża i nawróciłam się. Narodziłam się z Ducha Świętego. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Wcześniej nie umiałam żyć bez śpiewu. Rzuciłam chór od razu. To był listopad 2008 roku. Moje córki oddały swoje życie Jezusowi niedługo po mnie. Mąż nie mógł uwierzyć.
Kiedyś poszłam z mężem do zboru, bo było przedstawienie „Bramy raju i płomienie piekła”. Organizatorzy z Oleśnicy przyjechali i w ciągu trzech dni przygotowali zborowników do występu. Podobało mi się i powiedziałam, że fajnie byłoby wystąpić w takim przedstawieniu. Minęło parę lat i przyjechał pewien ewangelista. Na spotkanie poszłam z mężem i córką. Opowiadał on o kobiecie, która dotknęła się szat Jezusa. Prosiłam, żeby Jezus pozwolił mi dotknąć Jego szat. Fizycznie odczułam muśniecie kraju jego szaty o moje palce. Zostałam uzdrowiona z bólów krzyża i nawróciłam się. Narodziłam się z Ducha Świętego. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Wcześniej nie umiałam żyć bez śpiewu. Rzuciłam chór od razu. To był listopad 2008 roku. Moje córki oddały swoje życie Jezusowi niedługo po mnie. Mąż nie mógł uwierzyć.
Wkrótce po naszym nawróceniu znów przyjechali organizatorzy z
Oleśnicy i zagrałam z córkami w spektaklu tak, jak marzyłam. Pan
nieustannie daje dowody swojej miłości. W zeszłe wakacje
zafundował mi wycieczkę do Izraela. Dosłownie zafundował. Ale to
już inne świadectwo.
Pozdrawiam, Małgorzata - północna Polska
Pozdrawiam, Małgorzata - północna Polska